poniedziałek, 18 marca 2019

Dzień Morza

Perranporth Beach, North Cornwall

Dziś podobno jest dzień Morza.
A ja? Ja pochodzę z gór. Jestem z gór. Góry są ze mną i we mnie. Zawsze.
Tęsknię też za morzem. Zawsze.
To chyba najlepiej sumuje moją rozbieganą duszę pędzącą ku wykluczającym się skrajnościom.
Moją chęć bycia Tu i tęsknoty za Tam.

Tą potrzebę ograniczonego horyzontu. Tej swojskości. Tej topograficznej bariery. Zamknięcia, budzącego pytanie i wielki apetyt na to, co jest za górą? Gdzie tajemnica podrażnia wyobraźnię.

Jednocześnie uwodzi mnie otwartość po linię horyzontu, gdzie wszystko jest jasne, klarowne, ujawnione. Gdzie wolność rozpościera skrzydła. Gdzie oddechy wyznacza rytm fal.

Dziś jest dzień Morza!
Każda duża słona woda, z szumiącymi falami to dla mnie morze. Trochę dziecinnie, nie pojmuję istnienia oceanów. Ocean jest jakby po za moją percepcją. Nie mieści mi się w głowie. Z uporem maniaka odmawiam nazywania go jego własnym imieniem.


Elephant Rock, Bossiney, North Cornwall

Zeszły rok był dla mnie Rokiem Morza.
Nigdy nie byłam tak blisko wielkiej wody przez tak długi czas. Nigdy wcześniej w moim życiu nie było ono właściwie na wyciągnięcie ręki.
Jak by mi tego było mało? Zawzięłam się, żeby być jeszcze bliżej, żeby kroczyć jego krawędzią. By zerkać jak odbija sie od jego tafli poranne czy popołudniowe słońce, żeby móc łapać srebrzyste refleksy księżyca.
Przez 12 dni i 160 km wędrówki linią brzegową pokazało mi ono swoje wszystkie oblicza. Miałam wrażenie jakby wiatrem  kolejnego sztormu wrzeszczało mi do ucha. Na co ci to dziewczynko z gór?
Wracaj do swoich granitowych szczytów! Morze to nie zabawa, to nie złote plaże i turkusowe wody! To żywioł.



To wiejący w porywach do 100 km na godzinę wiatr. To padający nieprzerwanie godzinami tnący policzki, jak żyletki, deszcz wciskający sie aż do bielizny pod wodoodporne ubranie. Dziewczynko z gór! ...daj sobie spokój. Wracaj do domu. Po co ci to?

Po co mi to?
Po co? To pytanie jak natręt świerzbiło mnie w głowie. Podcinało motywację. Podkopywało morale. A ja przecież tak Chciałam oddychać jego rytmem. Być bliżej... Siebie. Bliżej Się poznać.


6-tego dnia deszcz ustał, a wiatr trochę zelżał. Morze ze stalowego i zimnego przybrało błękitno-turusowe kolory.
Nie wiem czy zdałam test? Czy przeszłam próbę? Wiem jedno.
Dziękuję, że Morze pokazało mi swoje różne oblicza, w których przeglądałam się jak w lustrze. Od niektórych skóra mi cierpła i zimny pot strachu spływał po plecach. Innych piękno zapierało dech w piersi.
Dziękuję Ci za to, że jesteś... i do zobaczenia wkrótce. Nie mogę się doczekać, aby znowu się czegoś dzięki Tobie nauczyć o Sobie.


Treyarnon Bay, North Cornwall


Boswinger, South Cornwall
P.S. Zdjęcia i filmy pochodzą z wyprawy "100 Mili szlakiem South West Coast Path. Północna Kornwalia"  Mojego pierwszego samotnego marszu długodystansownego - 160km.

_________________________________________
Jak Miło Cię tu widzieć!  I do tego na końcu tekstu :) Będzie mi jeszcze milej jeśli zostawisz po sobie ŚLAD w postaci KOMENTARZA- poniżej lub na Facebooku

1 komentarz: