czwartek, 1 listopada 2018

Sekunda z Życia


Kocham Fotografię. 
Nie jestem w tym odosobniona. Jak miliony ludzi na świecie, dzięki rozwojowi technologi mam dostęp do magicznego urządzenia umożliwiającego zatrzymywanie chwil. 

Dokumentuję swoje życie od momentu kiedy dostałam od Ojca pierwszy aprat. 
Była nim radziecka Smena, która zamiast liczby przysłony miała obrazki, słoneczka, chmurki, mgły itd. Potem Był Zenit... ukochana Practica, Szkoła przy Powązkach w Warszawie, cyfrowy Sony 5MPx, który kosztował majątek! następnie Canon, lepszy Canon, pierwszy telefon komórkowy Sony Ericsson z doczepionym aparatem, Kolejne Sony-smartfony. Teraz Huawei P10

Kiedy usłyszałam Chase'a Jarvisa który mówi „Najlepszy jest ten aparat, który właśnie masz przy sobie”, było to dla mnie olśnienie. 
Od zawsze właściwe miałam potrzebę codziennego pstrykania.  Śmieję się, że zdjęcia jedzenia robiłam aparatem analogowym.

INSTAGRAM był dla mnie jak otwarcie okna i wpuszczenie ożywczego powietrza,  które dodało mi skrzydeł. 
Super fajne było uczucie, że Nie tylko ja tak mam!

Nagle nie liczyło się, że nie mam najlepszego sprzętu na świecie, liczyło się to czy umiem złapać TEN moment, czy mam przy sobie skrzyneczkę do zapisu mojego wycinka rzeczywistości. 

Próbowałm swoich sił jako fotograf... Dziś już wiem, że ludzi widzę inaczej, niż oni chcą widzieć siebie, aranżacje nudzą mnie niesłychanie, a techniczne zawiłości studia, oświetlenia i sprzętów za miliony wydają mi się niepotrzebą stratą... życia. 

Życie... Liczy się ŻYCIE. 

Moje Życie.    Twoje Życie.    Świat.    Piękno.    Emocje.    Uczucia.    Momenty.

Fotografia to nic innego jak ułamek świata zamknięty w dwuwymiarowej ramce. 
Ten ułamek sekundy przeze mnie wybrany, zaaranżowany przez moje doświadczenie, sposób postrzegania, wrażliwość. Statyczny ułamek sekundy.
Statyczny...  i ta statyczność pomału zaczęła mnie uwierać.

Od kilku miesięcy bawię się w projekt 1SecondEveryday.  #1se #sekundazzycia

Tym razem zbieram sekundy... SEKUNDKI jak zwykłam je nazywać. 
Zbieram sekundki ze swojego życia i po miesiącu poskładane przez dość sprytną aplikację publikuję na nowo powstałym kanale YouTube i mediach społecznościowych. 

Projekt #1se przypomina mi początki Facebooka czy Instagramu, które bazowały na naturalnej luzdzkiej potrzebie dzielenia się z innymi, konwersacji i wzajemnej inspiracji. 
Wyzwania instagramowe, oparte na dokumentacji najpiękniejszego ułamka codziennego życia otwierały mi oczy na świat, piękno, dobro. Budowały coraz większą świadomość przeżytego dnia
Wkrotce "najlepsze" wersje nas samcyh i naszego życia zalały tą platformę,  której zarzuca się, że deformuje rzeczywistość na podstawie wyreżyserowanych i wyedytowanych na potrzeby internetu momentów... Być może... 
Instagram jest ciągle jednak najbardziej inspiującym i kreatywnym miejscem w sieci na dzień dzisiejszy według mnie.

Z pionu W horyzont. 
Wszystko przez Snapchata, pamięta go ktoś jeszcze?
Aplikacja, dzięki której mamy dziś stories! Snapchat zmienił postrzeganie kadru ruchomego obrazu. 
Kino jak i telewizja, również YouTube przywyczaiły nas do widzenia świata w poziomie. 
Snapchat wykorzytał sposób w jaki trzymamy w ręce telefon i umożliwił nagrywanie video w pionie!!!

Pzynajmniej na  mnie zadziałało to jak przyzwolenie. 
Eeeeee przecież, to nie jest prawdziwe filmowanie, to takie wygłupy komórką. W przypadku snapchata dodatkową zachętą był fakt, że za 24 godziny śladu po tym nie będzie i wszystko zniknie. 
Nie ma chyba lepszego sposobu na oswojenie się ze światem ruchomych obrazów, niż  nonszalancka bezkarność z dodatkiem ignorancji ;)
Gigabajty wszelakich stories walają mi się po dyskach, bo poza czasem insta-publikacji, porozrywane w 10 sekundowe fragmenty nie nadają się za bardzo do niczego... 
Tak mi się przynajmniej wydawało do momentu, kiedy dnia pewnego postanowiłam rozgryźć siedzącą od pół roku na moim telefonie aplikację 1secondeveryday. 

Własnie wróciłam z podróży i zdałam sobie sprawę, ze prawie codziennie kręciłam małe video. Fajnie by było po prostu pokazać te wszystkie miejsca naraz po małym kawełeczku, ale ja montować nie umiem itd., więc aplikacja która sama montuje sekundowe filmy, wydawała się idealna. Po kiku godzinach żmudnego w te i we wte powstał pierszy film.



Majowe sekundki są zlepkiem InstaStories, więc jeszcze obraz jest pionowy z czarnymi paskami po bokach.  Bo 1se widzi świat tak jak klatka filmu analogowego, jak ekran  kinowy czy okno Youtuba. Nie pozostało mi nic innego, jak po raz pierwszy świadomie ułożyć telefon adekwatnie do linii Horyzontu i tak oto zacząć łapać sekundki każdego dnia :) 

P.S Jestem super prokrastynatorem, walczacym z  perfekcjonizmem. 
Minęło 6 misięcy!  6 filmów jest zrobionych!
Ten projekt pokazuje mi, jak ważne są systemtyczne działania. Nie muszą być wielkie, ani idealne. Czy mogły być lepsze? Oczywiście! I będą. 
Z każdym miesiącem uczę się  czegoś nowego, wzrasta moja uwaga, zmienia się postrzeganie i wyostrza wrażliwość czy refleks. 
Inna jest sprawa, że mam wrazenie, że od momentu kiedy postanwoiłam, że TAK robię TO, wszechświat chce mi udowodnić, że oo nieeee kochana co to, to nie. I nie mówię tu o przeszkodach typu lenistwo, czy rozładowana bateria itd. Mówię o trwającej 3 miesiące kontuzji stopy, czy jak w tym miesiącu, psującym się aparacie w telefonie. 
A może właśnie dlatego mnie to jara? bo trzeba się troszkę gimnastykować, bo jest trudno.
Zapraszam serdecznie do oglądania Sekundek... a kto wie ;) może najdzie Cię ochota na złapanie własnych! 






1 komentarz: